poniedziałek, 2 czerwca 2025

Lubelska Kraina Czarów



Byłam! Byłam w tej cudownej lubelskiej Krainie Czarów! 

Festiwalowi Literatury i Rozwoju Dzieci w Lublinie, organizowanemu przez Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN, patronowała w tym roku litera C - a jak C, to wiadomo... Carroll (i Collodi do pary). I jeszcze Ciekawość - drugie imię książkowej Alicji. Toteż przestrzeń Ogrodu Saskiego przeistoczyła się w Krainę Czarów (i zabawek); przestrzeń kreatywną, pełną energii, niespodzianek, wydarzeń, instalacji i Alicjowych tropów.

Festiwal rozpoczęła debata "Twarze Alicji", w której wzięli udział: Przemysław Płoszczak - znawca, entuzjasta i popularyzator twórczości translatorskiej Antoniego Marianowicza, Maciej Madler - prezes Fundacji Olgi Siemaszkowej, połączony więzami rodzinnymi z mistrzynią polskiej ilustracji oraz pisząca te słowa. Debata połączona była z miniekspozycją prezentującą nie tylko ilustracje Olgi Siemaszko do tłumaczenia Marianowicza, ale także rękopisy tłumacza i kilka wydań baśni Carrolla z kolekcji autorki niniejszego bloga.







Nie był to jednak jedyny "Alicjowy" akcent - program festiwalu wypełniły tematyczne warsztaty (m.in. Kapelusze Kapelusznika, Podróże z Alicją), a także gra terenowa Śladami Alicji.  Atrakcje rodem z Krainy Czarów czekały także w przestrzeni ogrodu. Tylko popatrzcie, co wyczarowali fantastyczni organizatorzy festiwalu.

Na pergoli zainstalowane zostały wielkoformatowe karty z labiryntowej książki "Alice in Wonderland. A puzzle aventure" autorstwa polskiej graficzki Aleksandry Artymowskiej. Muszę przyznać, że nie wszystkie zagadki były łatwe do rozwiązania:
 




Dwie plansze zostały także z skomponowane z krzakiem róż. Jak w prawdziwej Krainie Czarów (jak ja kocham takie korespondencje światów!).


Pracami Aleksandry Artymowskiej inspirowane były także zachwycające instalacje. Trudne do sfotografowania, więc trzeba nieco uruchomić wyobraźnię, patrząc na ich fragmenty:
 










Była też koto-szafa z Krainy Czarów:



Najmłodsi mogli ożywić Krainę Czarów za pomocą magnesów:





Mogli także ułożyć megapuzzle:


Pomalować Ogród Wyobraźni:


I schować się w Króliczej Norze. A to akurat było najbardziej magiczne miejsce, w którym i ja spędziłam trochę czasu:










Równie zachwycająca okazała się Herbaciarnia u Kapelusznika, pełna ciekawych przedmiotów związanych z Krainą Czarów:



















A oto inne elementy scenografii:










A na koniec fotoreportażu crème de la crème tej szalonej Alicjowej uczty. KOROWÓD CZARÓW, który zaludniły także postaci z wiadomej nam krainy:
 





















To były fantastyczne dwa dni w prawdziwej Krainie Czarów. I festiwal, który udowodnił, że baśń Carrolla to źródło niekończącej się inspiracji. Trzeba tylko odważnie z niego zaczerpnąć.