sobota, 30 kwietnia 2016

Trzynasty przekład "Alicji w Krainie Czarów"?

Adaptacja czy też nie...

Wydawnictwo Olesiejuk wydało w tym roku w serii Klasyka literatury światowej Alicję w Krainie Czarów. Oto ona:

Radośnie napisałam w tytule postu, że to trzynaste tłumaczenie, ale pod wpływem komentarza Autorki wspaniałego i rzetelnego bloga o powieści Carrolla (link obok), nie jestem już wcale taka pewna, czy można go nazwać tłumaczeniem, czy adaptacją jedynie. Gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie?

*

Wielkie było moje zdziwienie, gdy na stronie tytułowej przeczytałam: Przełożyła na język francuski i zaadaptowała: Natalie Chalmers. Tłumaczenie na podstawie wersji francuskiej: Wioletta Gołębiewska. Tak, tak, mili Państwo, to w zasadzie pełna wersja powieści, ale tłumaczona z francuskiego. Takie rzeczy tylko... w Krainie Czarów. Nie brakuje żadnej sceny, motywu, gry słownej. Chociaż właściwie to brakuje. Gdzieś umknęło autorce - de facto cholernie ważne dla tej powieści zdanie Kota z Cheshire, że wszyscy jesteśmy wariatami. Brakuje także, jak słusznie zauważyła Róża (komentarz) rozpoczynającego powieść wiersza. Poza tym, to - w moim przekonaniu - pełny przekład utworu. Choć nieco uproszczony na poziomie składniowym, to jednak na poziomie treści i sensu (lub raczej... bezsensu) pełny. Takie jest moje odczucie, ale liczę się z odczuciami innych Alicjanofilów, dlatego dodałam znak zapytania w tytule posta. Tym bardziej że - faktycznie - słowo "zaadaptowała" widnieje na stronie redakcyjnej. Jeśli jednak faktycznie przyjmiemy, że to adaptacja - to jest to najbardziej wierna i najbardziej szczegółowa adaptacja ze wszystkich, jakie dotychczas miałam w rękach. 
W książce znalazły się ilustracje Julii Sardy. Nietypowe, oryginalne, bez widocznych wpływów innych ilustratorów Krainy Czarów. Szczególnie robi na mnie wrażenie ilustracja Alicji w wydłużoną szyją podczas rozmowy z gołębicą. Poza tym sam tekst został starannie złożony, dobrze się go czyta i ogląda. Jednym słowem trafiło na rynek zupełnie ciekawe wydanie, w dodatku nieco kuriozalne, jeśli chodzi o źródło samego tekstu. Lustereczko powiedz przecie, adaptacja to czy tłumaczenie? :-)




1 komentarz:

  1. A dla mnie to jest adaptacja. Zresztą słowo "zaadaptowała" jest tu znaczące. Przejrzałam książkę i mam takie zdanie. Poza tym: brak wiersza na początku i uproszczone zdania to dla mnie adaptacja i koniec :-)

    OdpowiedzUsuń