czwartek, 15 marca 2018

Mademoiselle Oiseau romansuje z Kapelusznikiem


Jeżeli cokolwiek można powiedzieć o powyższej książce, to tylko to, że jest dziwna. Że w świecie Mademoiselle Oiseau nie obowiązują  żadne zasady, a już na pewno nie zasada prawdopodobieństwa, logiki, spójności (odpowiednie skreślić/dodać/rozwinąć). Czy czegoś Wam to nie przypomina? Ależ tak! I czytelnik niemal od pierwszej strony ma niejasne, podskórne raczej przeczucie innej historii, ale dopiero gdy Isabella idzie po lekarstwo dla Mademoiselle (którym okazuje się - nomen omen - kot, niestety bez uśmiechu) i jedną ze wskazówek jest "Alicja w Krainie Czarów", wszystko staje się jasne, a duchowa opieka Carrolla nad światem Mademoiselle Oiseau czytelna do bólu. Myślę zresztą, że ta dziwna kobieta domagałaby się z Kapelusznikiem. Jako jedyna ;-)


Isabella otwarła obie kłódki, ale wieko straganu było bardzo ciężkie. Na szczęście akurat przechodził tamtędy jakiś chłopiec. Uśmiechnął się do Isabelli i przytrzymał wieko, żeby dziewczynka mogła wsunąć tam kopertę i znaleźć najwyżej ułożoną książkę. To stary, podniszczony, lecz przepiękny egzemplarz Alicji w Krainie Czarów.
(...)
Dziewczynka stanęła na palcach, sięgnęła do torby i wyjęła książkę. Była zatytułowana Portret Doriana Graya. Wyglądała na bardzo starą. Izabella Alicję w Krainie Czarów. Podziękowała siedzącej na ławeczce kobiecie i ruszyła w stronę Rue de Siene. Książka o Dorianie Grayu nie była aż tak ładna, jak ta o Alicji. Gdyby Isabella miała wybierać, wybrałaby bez wątpienia Alicję.

1 komentarz:

  1. To jest takie dość nietypowe, że aż bym chciała to posiąść :)

    OdpowiedzUsuń