czwartek, 9 lutego 2023

Królowa Pików

 

 

Kilkustronicowe, przeznaczone dla najmłodszych adaptacje "Alicji w Krainie Czarów" często występują gościnnie w różnorodnych zbiorach bajek i baśni o wątpliwej jakości i merytorycznej, i estetycznej, ale to jest już prawdziwe kuriozum. 

Oto bowiem "bajka" o Alicji trafiła w sąsiedztwo takich klasycznych tekstów jak: Brzydkie kaczątko, Czerwony Kapturek, Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków, Jaś i Małgosia, Kopciuszek, Piotruś Pan, Tomcio Paluszek, Śpiąca Królewna, Bambi, Kot w butach i Pinokio. 

Powiem szczerze, że nie ogarniam logiki takich zbiorów. Że klasyczne bajki mieszają się z literackimi baśniami - jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Ale że dokładane są do tego adaptacje i skróty z powieści dla dzieci, a dodatkowo okrasza kreskówkami Disneya i podaje w kiczowatym, infantylnym wystroju - tego nie jestem w stanie pojąć.

Przy czym jest w tym procederze coś pocieszającego - "Alicja w krainie czarów" - co już wielokrotnie było podkreślane na tym blogu, jest tekstem tak mocno zakorzenionym w kulturze, że po prostu stał się on obowiązkowy w takich zestawieniach. 

Poziom samej adaptacji też jest niestety wątpliwy. Motywy są tu poprzerabiane do woli i zgodnie z tym, co autor zapamiętał z dzieciństwa. Drzwi mówią do Alicji, że nie może wejść bo jest za duża, i na tej podstawie Alicja stwierdza, że znalazła się w krainie czarów. Ciekawy jest też brak korelacji tekstu z ilustracjami. Alicja zaczyna płakać w domu królika, a na następnej ilustracji wychodzi z butelki, choć nie ma o niej mowy w tekście.

Ale prawdziwy gwałt na powieści Carrolla ma miejsce wówczas, gdy do gry wchodzi... Królowa Kier przechrzczona na Królową Pików!!!

Nie rozumiem tego typu wydawnictw, choć nie ma co ukrywać - dzięki nim Kraina Czarów jest jeszcze bardziej różnorodna, bo każdy po prostu tworzy swoją. Nawet Królowa Kier nie zasłużyła jednak na takie wykoślawienie...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz