sobota, 21 listopada 2015

kolejny import Olesiejuka

Wydawnictwo Olesiejuk nie ustaje w sprowadzaniu zza granicy ciekawych wydań "Alicji w krainie czarów". Niespełna dwa lata temu wyszła niezwykle udana adaptacja powieści z ilustracjami Manueli Adreani, znakomita, monumentalna (także dosłownie, bo to największa książka w mojej  kolekcji), inna niż wszystkie.
Pod koniec tego roku natomiast z radością powitałam kolejny import - równie imponujący formatem (szkoda, że zabrakło mu kilka centymetrów do poprzednika, byłoby lepiej, gdyby wydawca utrzymał tę samą wielkość przy obu seriach). Tym razem jest to również adaptacja z ilustracjami Francesce Rossi. 



Zachwycona jestem tymi ilustracjami, mimo dość dziwnego wyrazu twarzy towarzyszącemu nieco karykaturalnie pokazanej Alicji. Format książki nadaje oczywiście nową jakość tym ilustracjom, jest w nich jednak coś, co niezwykle mi się podoba: Kraina Czarów wydaje się autorce ciągle i bezustannie wymykać, wychodzić poza ramy, poza zamknięte wielkością kartki papieru granice. Już sama okładka jest  zapowiedzią tej tendencji. Zobaczcie, co dzieje się dalej:


Bardzo rzadko scena spadania w głąb króliczej norzy pokazana jest tak, jak to robi autorka - Alicja już dawno wypadła poza książkę! Dużo jest w tym wydaniu właśnie takich "dziwnych", pourywanych kadrów. I już to czyni tę interpretację niejednoznaczną i wyjątkową. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie cieszyła się z tego, że mam przed sobą kolejną interpretację samej postaci Alicji, w której autorka oddaje należną pamięć Alicji Liddell i do niej odnosi swoją bohaterkę. Wszystko te wydawnictwa (oprócz zbliżonego formatu) różni, ale łączy echo prawdziwej historii sprzed stu pięćdziesięciu lat. Coraz więcej jest takich właśnie Alicji. ilustratorzy jakby przypomnieli sobie o dziewczynce ze zdjęć Carrolla i odchodzą, Bogu dzięki, od wzorca Tiennela i... daj Boże... Disneya.
Aha! Warto dodać, że to już czwarta "Alicja w Krainie Czarów" wydana przez Olesiejuka w tym roku. Oczywiście wszystkie wyszły w serii, ale to nie zmienia faktu, że wydawnictwo częstuje nas jedną Krainą Czarów na kwartał. I dobrze. Czekam z niecierpliwością na to, co  sprowadzi w 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz