wtorek, 21 kwietnia 2015

Trójwymiar w Krainie Czarów

Książeczka trafiła do mnie dopiero teraz, choć została wydana na początku lat 90.
Nie jest to oryginalny tekst, ale kilkustronicowa adaptacja treści powieści dla najmłodszych czytelników. Tych naprawdę najmłodszych, bo kartki wykonane zostały z grubego kartonu, są śliskie i nadają się do wytarcia po brudnych małych paluszkach.
Patrzę na to wydanie i mam bardzo ambiwalentne uczucia. Z jednej strony coś każe się nim zachwycać. Nawet wiem co, urzekająca warstwa ilustracyjna:
Problem w tym, że nie wiem wcale (może ktoś wie?), czy są to kadry z jakiejś bajki dla dzieci na motywach Alicji, czy specjalnie na potrzeby wydania przygotowane, ustawione i sfotografowane laleczki - jedno i drugie wydaje się prawdopodobne. Niestety enigmatyczna stopka książki niczego nie wyjaśnia poza tym, że to na pewno obcy import, bo ocalało nazwisko tłumaczki tekstu, mówi też o tym nota copyright:
I nic poza tym się z niej nie dowiemy, Nie ma autora tych prześlicznych lalczynych scenografii i rekwizytów, które aż chciałoby się wyjąć z książki i ustawić na półce.
Druga rzecz to przyciągająca uwagę najmłodszych okładka z trójwymiarową ilustracją, która nieznacznie zmienia się w zależności od kąta trzymania i patrzenia na książkę. Tak, tak, i ja miałabym ochotę pomachać Kapelusznikowi:
Ale to niestety tyle, czym można się zachwycić. Fajny efekt psuje ten dziki i kiczowaty róż, dwie ilustracje szpecą niezgrabnie wpisane w nie partie tekstu, sama zaś adaptacja zawiera błędy, brakuje wcięć akapitowych, a skład jest po prostu nieestetyczny.
Ot i kolejny potworek z Krainy Czarów. Kolejne kuriozum, które powinno znaleźć się na półce u kolekcjonerów, ale niekoniecznie cieszyć dziecięce oko.
W porównaniu jednak ze współczesnymi adaptacjami "Alicji w Krainie Czarów", które wychodzą z tego wydawnictwa, to z 1992 roku jest wypadkiem przy pracy. Tym lepszym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz