niedziela, 3 lipca 2016

Rebecca Dautremer i jej Alicja


Spełniło się jedno z moich marzeń: Alicja w Krainie Czarów z ilustracjami Rebekki Dautremer trafiła do mojego zbioru. Nie jest to co prawda francuskie, tylko angielskie (jubileuszowe) wydanie, ale nie ma to właściwie większego znaczenia. Najważniejsze, że można pozachwycać się tym niepokojącym światem. Już sama okładka - edytorski majstersztyk - zapewnia fascynującą podróż po Krainie Czarów. Ale od początku. Rebecca Dautremer konstruuje swoją Alicję na podobieństwo Alicji Liddell - na ostatniej stronie znajduje się zresztą fragment fotografii Alicji z podpisem: "Alice Liddel, the inspiration for Alice's Adventures in Wonderland" - podobieństwo jest więc ze wszech miar zamierzone. Tyle że smutna ta Alicja. Na żadanej ilustracji nie ma na jej twarzy nawet cienia uśmiechu - przerażenie i niepokój raczej. Gdybym miała w dwóch słowach określić ten świat francuskiej ilustratorki powiedziałabym, że to świat, który przede wszystkim niepokoi i przeraża. I jeśli ilustruje sen - to raczej z gatunku koszmarów jednak:




Zaburzona perspektywa, dziwna opływowość i nietypowe kadrowanie - mroczny świat nieprzyjaznych postaci. Trudno się jednak tym światem i smutną Alicją nie zachwycać. 
Oprócz całostronicowych ilustracji w kolorze, w książce znajdują się także monochromatyczne szkice:
To tutaj autorka podejmuje się zobrazowania najbardziej dynamicznych elementów akcji: niespodziewane rośnięcie Alicji czy fenomenalny wręcz rysunek przestawiający przekształcenie niemowlęcia w prosię (wydaje mi się, że żaden ilustrator nie podjął się "rozrysowania" tej przemiany). Warto zwrócić także uwagę na przepiękne, delikatne elementy graficzne rozpoczynające każdy rozdział. Wspaniałe, monumentalne wydanie do żadnej dotychczasowej Krainy Czarów niepodobne.

1 komentarz:

  1. Ach, tak, piękna :-)

    Długo, bardzo długo marzę o tym wydaniu. Niedługo przybędzie.

    OdpowiedzUsuń